środa, 2 maja 2012
W cieniu kościoła
Jedzenie śniadania nie w pomieszczeniu, a na dworze (po śląsku) jest niesamowite, zwłaszcza przy muzyce śpiewających ptaków. Doborowe towarzystwo, śniadaniowe smakołyki i cień kościoła (bo słońce ostre mimo godz. 8,30) to fantastyczne rozpoczęcie dnia, potem rozważanie z Ewangelii Marka i ustalanie trasy zwiedzania. Przekonaliśmy się jak tu pięknie, (myślę że, jest to mało znany zakątek Polski a my mamy przywilej oglądać go na własne oczy). Byliśmy już na górze Grabarce, zwiedziliśmy Drohiczyn i odpoczywaliśmy nad zakolami Bugu. Kolejny upalny dzień spędziliśmy w Siedlcach. Tu mieliśmy chwilę wytchnienia w klimatyzowanym kinie na dobrym filmie "Nietykalni". Dziś pierwszy majowy deszczyk złapał nas w skansenie w Suchej gdzie podziwialiśmy dworki i ciekawe drewniane domki z tych okolic. To wszystko przeplatane rozmowami o relacjach i codziennych naszych zmaganiach w domu i pracy. Bardzo cieszymy się tym oddechem od codzienności, zwłaszcza na spacerach z kijami (niestety nie codziennie) przed śniadaniem i przed kolacją.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz