Spotkanie z człowiekiem, taki był temat. Pomyślałam że najpierw trzeba zastanowić się nad spotkaniem z samą sobą. Organizatorka wyjazdu uznała że dobrze zrobić ten temat już w piątek wieczorem
. To był trudny wykład, dla mnie samej też. Ale cały czas odwoływałam się do tej myśli że Bóg ma dobre myśli o nas, że się nas nie wstydzi. Najważniejsze byśmy "przyniosły" pod krzyż to co nas same zawstydza, a On, Zbawiciel już sobie z tym poradzi. W sobotę pozostałe trzy "spotkania" z najbliższymi, z ludźmi w pracy i z ludźmi w kościele. Najważniejsze relacje poza relacją z Bogiem. Jak dobrze że mogłyśmy spędzić ten czas na rozmowach, zdać sobie sprawę z tego że relacje są niezbędne do życia i że Pan Bóg działa przez
ludzkie relacje. Odkryłyśmy, że jest siła w relacjach i że Pan jest zainteresowany tym co czujemy i dał wiele wskazówek w swoim słowie. Zadawałyśmy sobie też pytanie: jaki zapach roztaczam wokół siebie? Rozmawiałyśmy o tym że relacje z Bogiem i ludźmi wymagają ciągłego inwestowania. Ale też że rozstanie w sytuacjach przemocy, jest rozwiązaniem które uwalnia.
Pozwoliłam sobie w każdy z wykładów wpleść też historie biblijnych bohaterek.
I tak przyglądałyśmy się Samarytance, Rebece, Esterze i Tabicie. Wspaniale było na nowo odkrywać jak wiele możemy się uczyć od tych kobiet mimo iż żyły tak dawno temu. Bardzo wyczerpujący dla mnie czas, pełen stresu ale też odkryć jak sama mogę pielęgnować relacje we wszystkich tych aspektach.
Byłyśmy też na wspólnym spacerze, jak miło było rozmawiać, wdychać wiosenne ale chłodne jeszcze beskidzkie powietrze. A Organizatorka piątego już weekendu dla kobiet zadbała o pyszne jedzenie i wygodne pokoje, (nawet miałyśmy wrażenie że zamówiła cudną pogodę :) ).