Ostatni tydzień był pełen wrażeń. Trzy dni spędziliśmy na szkoleniu w Krakowie i prosto ze szkolenia w sobotę jechaliśmy do Czeskiego Cieszyna na spotkanie dla małżeństw. Kolejne miejsce gdzie mówiliśmy na temat: lęku. Temat ten sam, a zawsze grupa do której mówimy wnosi coś nowego. Podobał się nam wstęp pastora na temat wersetu 1 Jana 4,18 W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. Później mieliśmy swoje "pięć minut". Między innymi mówiliśmy o zaufaniu, w kontekście doświadczenia w którym w parze z Mariolą na szkoleniu przez 10 minut byłem osobą niewidzącą, a potem sam prowadziłem niewidzącą Mariolę. Kiedy byłem prowadzony, musiałem skoncentrować się na uścisku mojego przewodnika i poddaniu się prowadzeniu. Kiedy sam prowadziłem, musiałem opowiadać co widzę, uważać żeby Mariola się nie potknęła, ani nie zawadziła o wystające przedmioty i ściany. Odkryliśmy we dwójkę że zaufanie wcale nie jest łatwe, ale prowadzenie także nie. Mogliśmy o swoich odkryciach także powiedzieć całej grupie. zaufanie pomogło iść sprawniej do przodu, bez potykania się, a i odczuwanie bliskości miało znaczenie w tym ćwiczeniu. A w życiu? Mówiliśmy także o tym że zaufanie Bogu i współmałżonka pomaga pozbywać się lęku. Ale to nie był koniec bo były jeszcze konkursy poczęstunek i inne atrakcje. Mimo zmęczenia spędziliśmy z tą grupą bardzo dobry czas. I chyba o to chodzi w takich spotkaniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz