Zostałam zaproszona do podzielenia się tematem na śniadaniu dla kobiet w Cieszynie. W sobotę 3 grudnia o 7 rano wsiadłam więc do mojego samochodziku i pojechałam, (pierwszy raz sama, bez Romka). Śniadanie miało się odbyć w "Pajcie", ponieważ nigdy wcześniej tam nie byłam, ani dokładnie nie dopytałam co to za miejsce, umówiłam się z organizatorką że jak przyjadę, zadzwonię do niej, a ona po mnie wyjdzie. Zaparkowałam pod kościołem Jezusowym. Rozejrzałam się i zobaczyłam kobiety zmierzające z wszystkich stron w jedno miejsce, pomyślałam - pewnie idą na śniadanie. I miałam rację. Sala na piętrze zapełniała się bardzo szybko, dostawiano krzesła i nakrycia, jaka radość! Zaczęło się śpiewem i modlitwą. Potem ciasto i słynne cieszyńskie kanapki - pyszności! Temat którym chciałam zainspirować słuchaczki to "stres". wspólnie zastanawiałyśmy się jak reagują nasze ciała na stres, co stres niesie dobrego no i oczywiście co możemy zrobić aby nie doprowadzać do przeciążenia i w konsekwencji do dolegliwości psychosomatycznych. Zwróciłam też uwagę na to, że Dobry Bóg ma dobre myśli o nas, że chce nas obdarzać pokojem i to robi kiedy do Niego wołamy. Zachęcałam też panie do polegania na Bożych obietnicach i na koniec do uśmiechania się wszak Bóg nad wszystkim czuwa. Na koniec spotkania było jeszcze losowanie świątecznych prezencików które panie same przygotowały, a co dało sporo radości. Mam nadzieję że Panie będą pamiętać o kwiatkach które dokładnie omawiałam podczas jednego ze slajdów.
Dla mnie to był bardzo dobry dzień. Śpiewałam sobie podczas podróży (w tamtą stronę też). Byłam wdzięczna Bogu za organizatorki, za możliwość wystąpienia i za panie które tak tłumnie przybyły na to spotkanie. A temat który przygotowywałam, mnie samej dużo dał, zwłaszcza że stres jest jak gdyby wpisany w codzienność. Dobrze że człowiek ma możliwość wgłębiać się w takie zagadnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz