Oczywiście praca wre. Wcześniej myśleliśmy o wykładowczyni, muzykach, gościach, wersetach, prezentach, serwetkach, wyprasowaniu obrusów. Wczoraj wieczorem opuściliśmy świętochłowicką parafię, gdy stoły zostały przygotowane, krzesła najpierw przywiezione, potem poukładane, porcelana i sztućce w części także przywieziona z sąsiedniej parafii. Dzisiaj zakupy, kwiaty, i przygotowywanie pyszności na jutro. Zaplanowaliśmy spotkać się o 7 rano by przygotować całe menu. Jestem naprawdę Bogu wdzięczna, że wszystkie miejsca mają rezerwację i za ludzi, z którymi możemy współpracować przy tym przedsięwzięciu. To ogromna Boża łaska, ale nie ukrywam także jest stres i z tyłu głowy pytanie: damy radę? Uda się? Zdążę rano kupić pieczywo? A do Świętochłowic 40 minut jazdy gdy drogi przejezdne. Panie Boże pozwól aby to przedpołudnie było dla wszystkich uczestników spotkania
czasem, który jest dobrze wykorzystany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz