Jak patrzymy na ostatnie dni to mamy wrażenie że czas przyspieszył, a wszystko dzieje się "pędzikiem". W czwartek prowadziłem godzinę biblijną w Białej i później miałem rozmowy na "duszpasterzu". Mariola prowadziła godzinę biblijną w Tychach. W piątek Mariola prowadziła spotkanie dla kobiet w Mikołowie (było fajnie - mówi Mariola), a potem ja grupkę w Tychach. W sobotę trochę pracowaliśmy przy parafii w Tychach potem mieliśmy ognisko i kiełbaski i nie zniechęcił nas nawet deszcz. Oglądanie materiału filmowego jeszcze z trzema małżeństwami i dyskusja były dopełnieniem tego wspólnego czasu. Wczorajszy dzień z rodziną na obiedzie dał trochę zwolnienia tempa. Dzień matki w trzech pokoleniach był bardzo ciekawym doświadczeniem. A wieczorem grupka na skypie, tym razem kłopoty techniczne sprawiły że nie rozmawiało nam się swobodnie, ale dotarliśmy do końca zaplanowanego do rozważenia fragmentu z Ew. Marka.
Mam natomiast pewną refleksję: jak pędzimy zbyt szybko rozmazuje się nam obraz. A brak czasu na relacje z Bogiem i ludźmi nie da się niczym zastąpić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz