czwartek, 28 listopada 2013

Prezenty....

Wczoraj to był dzień! We wtorek przyjechały paczki z Wrocławia, oczywiście jak wszystkie, należało otworzyć, przejrzeć daty przydatności na słodyczach. I tak jak zwykle, podnoszę wieczko paczki, patrzę i .... "to chyba żart? mówię pytając męża. Podnoszę papier i otwieram ze zdziwienia oczy. Znajduję piernik taki z piekarni, a pod spodem kawał porządnego sernika wiedeńskiego :). Drogi ofiarodawco! Ciasta nie spakowałam do zbiorczego kartonu, bo pewnie nie dojechałoby świeże do dzieci w Rumunii, ale my i wolontariusze z Dzięgielowa i Bażanowic pracujący tego dnia przy paczkach byliśmy zachwyceni smakiem i pomysłem darczyńcy. Serdecznie dziękujemy, nawet muszę przyznać o zmęczeniu też się jakoś przy tym wszystkim zapomniało.
Dziś pierwszy transport. W 15 minut, dzięki 8 mężczyznom, 64 kartony znalazły się na samochodzie który przyjechał z Białorusi. Potem jeszcze wypełnianie dokumentów, odprawa celna i ..... 1000 prezentów pojechało do Grodna. Mam nadzieję że za niedługo będę mogła napisać że bezpiecznie dotarły na miejsce a potem o tym jak zostaną rozdawane dzieciom.
Wszystkie paczki (mam nadzieję) dotarły już do Dzięgielowa. (No nie do końca bo wiem jeszcze o 2 spóźnionych z Wisły które dotrą w poniedziałek, ale poza tymi mam nadzieję że już wszystkie). Wszystko już spakowane do zbiorczych kartonów i czekają teraz na transport do Rumunii. W tym roku mamy nadmiar prezentów dla dziewczynek w wieku 2-5 i 12-15 w sumie 382 sztuki, ale zabrakło dla chłopców w wieku 9-11 i 12-15 w sumie 143 paczki. Nigdy nie wiemy czego jest w nadmiarze, a czego mamy za mało aż do ostatniego prezentu. Ale nie martwię się o nadmiar, trwają rozmowy by i te paczki zostały zagospodarowane dla dzieci w Rumunii. Od jutra zatem siedzę przy komputerze i próbuję nadrobić korespondencję i napisać wszelkie potrzebne pisma i podziękowania.

 

sobota, 23 listopada 2013

Gwar młodości


 Rano przez cały tydzień przy paczkach pracowały panie z Pszczyny. Od czasu do czasu brzmiał okrzyk: a to co? W paczkach znajdowały się słodycze przeterminowane lub z powycinanymi datami ważności. Także grzechotki w pudełku dla dziewczynki w wieku 9 do 11 lat. Była też sukienka dla chłopca w pudełku zaadresowanym dla wieku 12-15. Komentarz był następujący: jak dobrze że sprawdza się zawartość.

Po południu przyjechała młodzież ze Skoczowa, przyszli także młodzi z Dzięgielowa i babcia z wnuczkami z Cieszyna. Właśnie, muszę tu wspomnieć że jedna z tych dzielnych dziewcząt zachęciła całą swoją rodzinę i wspólnie zrobili 17 paczek, wszystkie wg zaleceń w ulotce. Wokół stołu zrobiło się ciasno, ale robota aż paliła im się w rękach. Szybko nastąpił podział pracy. Chłopcy zajęli się pakowaniem do zbiorczych kartonów, pilnowali aby w jednym kartonie zgadzał się opis z zawartością, a dziewczyny zajęły się sprawdzaniem dat ważności i etykietami.

 Było gwarnie i co chwila padały salwy śmiechu kiedy z paczek wyjmowaliśmy puszki mięsne, makarony, budynie i kisiele, herbaty i inne artykuły spożywcze. Proszę aby ofiarodawcy się nie martwili, wyjęte z paczek artykuły i ubrania - trafią do osób potrzebujących w Polsce. Niestety bywają także ubrania i buty tak zniszczone (staniki 95C z urwanymi zapięciami) że niestety nie nadają się do przekazania komukolwiek. Odważyłam się o tym napisać po serii zarzutów, po co paczki są sprawdzane. Do tej pory tego nie robiłam, nie chcę zniechęcić żadnego z darczyńców. Całe mnóstwo prezentów jest "superowych"  daty ok, nowe zabawki i ubrania, artykuły szkolne. Po prostu bajka!  





A na koniec widać efekty! Pracowaliśmy tak długo aż zabrakło taśmy do klejenia kartonów. Ale większość prezentów już mamy spakowane!
Co znaczy młodość!

czwartek, 21 listopada 2013

Na wesoło

 Mamy pracowicie ale wesoło, cieszę się że paczek wciąż przybywa.  Parę minut po 7 rano, kiedy rozładowywaliśmy wczoraj busa, który wyładowany po dach przyjechał do Dzięgielowa Pan Bóg podarował nam tęczę. Bardzo się ucieszyłam. Zawsze kiedy widzę tęczę moje myśli mkną do Pana Boga, przypominam sobie sytuację i Słowa Pana kiedy tęcza pojawiła się po raz pierwszy. Wolontariuszy też dzięki Bogu nie brakuje. Mamy wesoło, to rzeczywiście fajny czas, tyle tylko żeby tak nogi i plecy nie bolały.
Wszystko po sprawdzeniu dat ważności, czystości zabawek i ubrań, znika w pudełkach, a potem w zbiorczych kartonach. Jakby to było dobrze gdyby jeszcze etykiety na paczkach odpowiadały temu co w środku.  Ale nie mogę narzekać. Są w tym roku osoby które zamiast robić paczki, kupiły produkty: mydła, szczoteczki i pasty do zębów, szczotki do włosów, szampony, art. szkolne, możemy zatem dysponować tymi darami według życzenia ofiarodawców: dołóżcie gdzie trzeba. Są także pary małżeńskie które zamiast kwiatów na swój ślub, poprosiły gości o takie rzeczy które także otrzymaliśmy do paczek. Jestem pod wrażeniem Pana Boga i kreatywności ludzi.






środa, 20 listopada 2013

Czasami chciało by się uciec od ludzi.

Dziś taki dzień oddechu od paczek. Choć rano rozładowaliśmy transport 700 paczek to później uczestniczyliśmy w dniu Duszpasterstwa w Bielsku. Dobry czas rozmów o tym jak rozumiemy pojęcie "swój" i "obcy". Później godzina biblijna w Cieszynie i radość, bo grupa rośnie. Dziś kontynuowaliśmy tekst z Łukasza 1,56-66.  Przyglądaliśmy się Elżbiecie, która chciała uciec od ludzi i wstydziła się tego co ją spotkało, a jednak po wizycie Marii mogła spojrzeć na swoją sytuację z innej perspektywy. Potem ci sami ludzie, którzy się z nią radowali stanęli po stronie tradycji. Jest mi to takie bliskie. Jednak Elżbieta z Zachariaszem wybrali to do czego zachęcił ich Bóg, wbrew tradycji. Dość chwilę mówiliśmy o tym jak ta cała sytuacja wpłynęła na sąsiadów po pierwsze lęk, ale taki pozytywny, potem opowiadano o tym co Bóg uczynił i ludzie wzięli to sobie do serca. Czy to nie jest dla nas recepta, że nie należy milczeć tylko rozgłaszać co Bóg czyni w naszym życiu?  Mariola po spotkaniu w Bielsku wróciła do pań z Pszczyny które dziś cały dzień nas zastępowały.

wtorek, 19 listopada 2013

Niedowierzający Tomasz.

Wczoraj miałem chwilę oddechu na godzinie biblijnej w Czerwionce. Od wyjazdu do Rumuni jakoś nie potrafię zwolnić i coś napisać. Jak trzeba się zatrzymać nad Bożym Słowem to daje to wyciszenie. i powrót do wolniejszego biegu. Fragment z ewangelii  Jana o Tomaszu pokazuje mężczyznę innego niż pozostali. Po pierwsze nie było go jak przyszedł Jezus. Często mamy taki negatywny obraz tej osoby, a może on był jedynym który miał odwagę powiedzieć o swoich wątpliwościach. Tak jak wcześniej tylko on miał odwagę odezwać się do Jezusa który mówił o drodze do Ojca w słowach  Jan 14:5  Rzekł do niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę? Jak by on nie zadał tego pytania nie znalibyśmy odpowiedzi na nie. Miejmy odwagę przychodzić do Boga z naszymi pytaniami.

niedziela, 17 listopada 2013

Konferencja w Jaworniku

Stres od kilku dni wzmagający się coraz bardziej, im bliżej było do soboty 16 listopada. Czy wszystko będzie ok.? Czy wykładowczyni przyjedzie? Czy przyjadą kobiety? Co z ciastem, kwiatami na stoły, osobami do pomocy, do grup dyskusyjnych? Wiadomość o zamkniętych drogach w Dzięgielowie z powodu rajdu jeszcze bardziej mnie nakręciła. Napięcie rosło. Nawet nie wiem kiedy minęła 9 rano i Panie zaczęły zbierać się w kościele w Wiśle Jaworniku. Za kilka minut 10.00 a tu wiadomość: nie ma miejsc na sali, czy są jakieś krzesła które można dostawić? W sumie do Jawornika na konferencję przyjechało ok 310 uczestniczek. Oczywiście zabrakło prezencików, naklejek - wizytówek, ciasta, ale nie zabrakło radości ze spotkania, fantastycznego śpiewu (śpiew prowadził zespół z Wisły Malinki), rozmów i przemyśleń. Wykłady były dla mnie zachęcające do bardziej świadomych wyborów dotyczących relacji, chodziło o dbanie o dobre relacje szczególnie te, w których trzeba przemóc siebie, zastosować królewskie przykazanie (Jk.2,8), rozmowa z autorką książki "Mocniejsza niż śmierć" także dała impuls do pisania o swoich problemach, do kontaktowania się z duszpasterzami, do nie pozwalania na związywanie siebie tajemnicami. A na koniec moje serce choć drżące (bo jakoś napięcie nie ustępowało) uwielbiało Boga za wszystko co pozwolił doświadczyć tego dnia: frekwencji ponad oczekiwania, pomocnych rąk, otwartych serc, uśmiechów ludzi i świadomości że to wszystko ma sens i warto to robić. Jak dobrze jest dziękować Bogu ale też przepraszać za brak wiary. Pan Bóg znowu mnie zadziwił.







   

czwartek, 14 listopada 2013

Jak "pomocnik Mikołaja"

To chyba dobre określenie. Jeszcze nie słychać kolęd, nie pada śnieg (na szczęście) a tu, w Dzięgielowie, kolorowo. W świąteczny nastrój wprowadzają prezenty w świątecznych papierach, lalki, misie, samochodziki i inne zabawki. Czasem rzeczywiście zdaję sobie sprawę że jestem starej daty, kiedy pytam młodzież która przychodzi pomagać: do czego to służy? A oni w mig, kątem oka zerkając od razu wiedzą co i po co i do czego jest to coś co trzymam w dłoni. Kiedy dochodzi do tego ból nóg i pleców w głowie pojawia się myśl: och starość :), ale przynajmniej jest wesoło. Paczki trafiają do Dzięgielowa z przeróżnych miejsc.Z Miast i miasteczek, wiosek i osób prywatnych, nawet czasem nie mówią skąd dowiedziały się o akcji. Zgłaszają się szkoły, przedszkola, parafie, że wzięły udział w akcji i kiedy przyjedziemy po paczki. Tym czasem są już (oprócz tych o których już pisałam) paczki z Rybnika, Żor, Lublina, Ornontowic, Poznania, Gliwic, Pokoju, Wisły (różnych dolin), Istebnej, Orzesza, Jaworza, Międzyrzecza, Pogwizdowa, Ustronia, Krakowa, Bytomia Miechowic, Brennej, Hażlacha. Dziś nie mam już siły liczyć ile paczek " mamy na pokładzie". Warto jeszcze wspomnieć że naprawdę mogę liczyć na Dzięgielowską młodzież - super! Są ogromnym dla mnie zachęceniem i wsparciem. Jedno co widzę, to najwięcej paczek przeznaczonych jest dla dziewczynek w wieku 6 do 8 lat - czyżby ta grupa dzieci najbardziej się angażowała? No i do tej pory najmniej jest dla dzieci w wieku 12 do 15 lat. Nie tracę jednak nadziei że wszystkiego będzie pod dostatkiem. 

wtorek, 12 listopada 2013

Zaczęło się

No właśnie, zaczęło się zwożenie paczek z akcji "Prezent pod choinkę". Kiedy dziś rano weszłam do biura, ku mojemu zaskoczeniu zastałam tylko wąziutką ścieżkę do biurka. Na podłodze, krzesłach, biurku, półkach paczki dla dzieci. Pięknie opakowane, kolorowe. W reklamówkach rzeczy "do dołożenia" - własnoręczny wyrób - skarpetki, szaliki i inne przydatne rzeczy. W kartonach podarunek pewnej Młodej pary, która prosiła swoich weselnych gości, by zamiast kwiatów, podarowali im przybory szkolne i zabawki dla dzieci, z których zostaną skompletowane "prezenty pod choinkę". Popołudniu, zaanektowaliśmy już dzięgielowskie OSP na "Centrum pakowania". Dotarły już do nas paczki z Zielonej Góry, Jastrzębia, Krakowa, z Gimnazjów z Goleszowa, Cieszyna i Bielska Białej, ze Szkoły Podstawowej w Cisownicy. Jest też kilka paczek od prywatnych osób które włączyły się do akcji. A to dopiero początek. Nie ukrywam że większość dzisiejszego pracowitego dnia spędziłam ze słuchawką telefoniczną przy uchu, by porządnie zaplanować transport, dzięki któremu chcę by każda zrobiona paczka trafiła do Dzięgielowa, a później w zbiorczych kartonach do dzieci w Białorusi i Rumunii.
Jutro samochód z Dzięgielowa wyjeżdża o 3 rano, by odebrać paczki z Poznania, Pokoju i Gliwic. Sama radość! Ale też przyznam się stres, by wszystko poszło bez przykrych niespodzianek, by były ręce do pomocy, by nigdzie przygotowane paczki nie zostały (w żadnej szkole, na żadnej z parafii). Ogromnym pocieszeniem były dla mnie dzisiejsze wersety zamieszczone w "z Biblią na co dzień". Bóg obiecuje że będzie z nami, że nas nie opuści - 1Mż 28,15. Kiedy wczesnym rankiem czytałam te wersety wzruszyłam się Bożą miłością, opieką i wyjściem mi naprzeciw! Chwała Mu za to!

niedziela, 10 listopada 2013

Co robimy ze snami?

Dziś na godzinie biblijnej w Goleszowie mówiliśmy o historii z księgi Daniela z  4 rozdziału wersety 16 - 24 jak Daniel tłumaczy sen królowi. Człowiek który kilka wersetów wcześniej  w niesamowity sposób chwali Boga i wydaje dekret swoim poddanym, że tylko Tego Boga można chwalić.,gdyż nie ma innego Boga, który by mógł wybawić, jak tylko ten. A jednak sen który ma powoduje jego niepokój. i tak go można potraktować. Bóg go w ten sposób ostrzega przed tym co nastąpi. Zastanawialiśmy się co my robimy w takich sytuacjach. gdzie szukamy odpowiedzi i pomocy gdy nas coś zaniepokoi. Najciekawszy jest werset 24 bo on daje nadzieję. "Zmaż swoje grzechy sprawiedliwością, a swoje winy miłosierdziem nad ubogimi, może wtedy twoje szczęście będzie trwałe!"  Czyż nie są to i dla nas ważne słowa. Nawet jak coś idzie nie tak to jest droga powrotu  Taka ewangelia w Starym Testamencie.

Paraliżujący czy motywujący jest strach


Wczoraj mieliśmy przywilej odwiedzić Dębowiec, gdzie prowadziliśmy spotkanie dla małżeństw. Tematyka strachu i lęku w naszym życiu jest ważna bo dotyczy nas wszystkich. Jednak historia o Jezusie w łodzi podczas burzy jest ciągle na nowo przez nas odkrywana przy tej okazji. Naszym wrogiem w lęku jest to że zapominamy jakiego mamy Boga który wszystko trzyma w swoim ręku. I martwimy się na zapas, co może doprowadzić nas do utraty wszelkiej nadziei. Jednak kiedy tak jak uczniowie uświadomimy sobie że mamy problem i przyjdziemy z nim do właściwej osoby po pomoc to jest nadzieja. I wtedy po burzy wraca spokój. 

sobota, 9 listopada 2013

Elżbieta i Maria ciąg dalszy


Wczoraj na grupie piątkowej w Tychach omawialiśmy ten sam temat z ewangelii Łukasza 1,39-56 co w środę w Cisownicy.  Ale to, że jest inna grupa uczestników powoduje, że inne ważne elementy są dostrzegane. Ogólnie też mówiliśmy w kontekście tego jak odwiedziny działają wzmacniająco i motywująco, ale tak szczególnie zastanowił nas werset  45  "I błogosławiona, która uwierzyła, że nastąpi wypełnienie słów, które Pan do niej wypowiedział". Pan do nas też w różny sposób przemawia, ale czy wierzymy, że On rzeczywiście ma moc, dziś? A z drugiej strony czy to pobudza nas do tego aby się tą nadzieją dzielić? I przez to być szczęśliwymi?

środa, 6 listopada 2013

Być jak Elżbieta i Maria

Dziś sam byłem zadziwiony tekstem z Ewangelii Łukasza 1,36-56 który rozważaliśmy na godzinie biblijnej w Cisownicy. To taka lekcja gościnności, ale nie po polsku. My często kładziemy nacisk na to co na talerzu. A tu Elżbieta i Maria pokazują nam zupełnie inne podejście. Obie kobiety znalazły się w sytuacji dość trudnej, o której nie da się z każdym porozmawiać. Maria jest zachęcona przez anioła do odwiedzenia kuzynki pokonuje ponad 130 km. Pozwala jej to też sprawdzić słowa proroctwa które wypowiedział Gabriel. Elżbieta jest szczęśliwa. Doświadcza czegoś szczególnego w trakcie wizyty ale również jej słowa są wzmocnieniem dla Marii. Efekt jest taki, że Maria oddaje chwałę Bogu w szczególny sposób. I tu mamy praktyczną lekcję dla nas. Zastanawialiśmy się czy  idąc w odwiedziny jesteśmy błogosławieństwem dla naszych gospodarzy. Albo czy przyjmując gości jesteśmy błogosławieństwem dla nich? Czy rozchodząc się po naszych "spotkaniach" jesteśmy tak zmotywowani do chwalenia Boga? Jest to cudowne uczucie, które Pan Bóg dał mi już odczuwać wiele razy. I dzięki Mu za to!

poniedziałek, 4 listopada 2013

Mycie rąk czy to coś złego?


Wczorajszy wieczór spędziliśmy z grupą na Skype, z którą rozważaliśmy fragment z ewangelii Marka 7,1-13. Taka rozmowa pełna emocji, w której niby chodzi o mycie rak, a jednak za tym kryje się coś innego. Mówiliśmy o tym ze nie raz w historii kiedy były zarazy, to higiena Narodu Wybranego była tym co ich chroniło od niebezpieczeństw. Ale też byli przez to oskarżani o złe praktyki.
Jednak Jezus nie powiedział że mycie rąk jest zbyteczne ale trafił w istotę problemu, którzy mieli oponenci.
Nasze zwyczaje nie muszą być niczym złym, ale mogą stać się niebezpieczne z powodu emocji które wywołują w nas i u innych. Jezus dość zdecydowanie odpowiada i podkreśla że ważne jest przestrzeganie zasad ale przede wszystkim tych ustanowionych przez Boga. Słowa Izajasza które zacytował powinny i nam dać do myślenia : Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Dalej Jezus daje prosty przykład nad którym i my się zastanawialiśmy. Przykazanie "Nie kłam" i "Czcij ojca swego i matkę swoją" znamy je na pamięć, ale jak je realizujemy czy tylko ustami czy sercem. Zadaliśmy sobie pytanie jaki każdy z nas zostawia przykład swoim dzieciom.